Sekrety Pałacu Ludwigsburgu
Nieopodal Stuttgartu, w landzie Badenia Wirtembergia można znaleźć wiele pięknych miejsc. Tak się jednak składa, że gro z turystów wybiera wizytę w miejscu szczególnym – pałacu Ludwigsburg. Jak się okazuje nie bez przyczyny…
Ta imponująca nieruchomość położona ledwie 12 km od Stuttgartu tworzy przecież największy zespół pałacowy w stylu barokowym w całych Niemczech! Co zważywszy na mnogość tego typu zabudowań w tym kraju, uznać trzeba za rzecz absolutnie wyjątkową. Tak jak zresztą i samo miasto Ludwigsburg, będące niczym innym, jak przygotowaną z ogromną pieczołowitością odpowiedzią na francuski Wersal. I trzeba przyznać, że projekt ten udało się zrealizować nad wyraz okazale. Przemawiającą do wyobraźni koncepcję, stworzono opierając się na pomyśle otoczenia gmachu z trzech stron parkiem. Jednak to co widać dziś, to w znacznej mierze wyraz starań, jakie podjęto w 1954 r. nie tylko rekultywując teren, ale także nadając mu swoistej magii.
Ale to nie tak, że pewnego dnia kogoś nagle olśniło i znajdując wzrokiem nową lokalizację uznał, że powstanie tu fantastyczny pałac. Już w dawnych czasach miejsce to zajmowały bowiem zabudowania folwarku należące do klasztoru cystersów Bebenhausen. Wkrótce na polecenie opata poczęto zbierać od miejscowych rolników 10% podatek, zwany popularnie dziesięciną. A że tamte czasy, czyli XV w., nie należały do najbezpieczniejszych, zamiarem ówczesnego opata Heinricha von Hailfingena, stało się wzniesienie fortyfikacji obronnych na czele z fosą, mostem zwodzonym i mierzącym 9 m wysokości murem. Ambitne plany, owszem, wcielono w życie jednak efekt okazał się daremny. Dziewiątego czerwca 1519 r. ściany konstrukcji zaczęły lizać płomienie wielkiego pożaru…
Ostałe zabudowania wzięli we władanie książęta Wirtembergii, przekształcając je w myśliwską rezydencję. Wkrótce w okolicy słyszalne były odgłosy strzałów, pochodzących z tak popularnych wówczas polowań. Wchodząc w szczegóły, był to czas w którym zgromadzono tu 800 psów do naganiania zwierzyny myśliwym! Nic dziwnego, że wkrótce zaczęło brakować miejsca… Mało tego, w 1629 r. weszły w życie przepisy o przekazaniu z powrotem miejsca zakonnikom.
W międzyczasie wojujący w Europie Habsburgowie wysłali do zamku wojska, które w październiku 1634 r. nie dość, że splądrowały wnętrza, to podpaliły cały kompleks, z którego uratować udało się jedyne piwnicę, stajnie i stodoły.
Trudna historia
Trzeba było czekać do poł. XVII w., by po zakończeniu wojny 30-leniej książę Eberhard III von Württemberg mógł ruszyć z odbudową pałacu. Niestety ambitne plany wstrzymał kolejny konflikt zbrojny, tym razem zapoczątkowany przez francuskiego króla Ludwika XIV w. Stało się jasne, że nad odnowienie pałacu, przedłożyć trzeba finansowe wsparcie armii. Na domiar złego w 1693 r. Francuzi zajmując Królestwo Wirtembergii po raz kolejny spalili Erlachhof.
Wielbiący polowania Eberhard Ludwig, nie szczędził jednak wysiłków dla odbudowania tutejszych zabudowań, celem organizowania kolejnych łowieckich eskapad. Nie mogąc doczekać się efektów, początkowo polecił więc wzniesienie parterowego obiektu, w sam raz, jak na ówczesne, skromne możliwości finansowe. Gorzej rzecz się miała z ambicjami Bernharda Ilsenflamma, który wyobrażał sobie, że pełniąc rolę zarządcy owej nieruchomości, spędzi resztę życia w luksusowym, przestronnym obiekcie.
W 1697 i 1698 r. na terenie kompleksu stanęły najpierw dwie stodoły, a z czasem i oficjalna rezydencja. W kolejnym roku Eberhard Ludwig czterokrotnie zawitał do Erlachhof, a miejsce to wkrótce stało się jego ulubionym w okolicach Stuttgartu. To zaś pociągnęło za sobą rozbudowę nieruchomości…
Wkrótce nowe mury połączono z ostałą po wojennych czasach rogową wieżą. Prace szły nad wyraz sprawnie, gdyż za budulec służył kamień zniszczonej twierdzy Hohenasperg. Wreszcie w 1702 r. można było odtrąbić sukces. Pałac stał. Tyle tylko, że ukończona budowla nie do końca spodobała się Eberhardowi Ludwigowi…
Marzenia ponad wszystko
Będący pod wrażeniem zagranicznej architektury Eberhard marzył bowiem o czymś znacznie bardziej prestiżowym. Czymś na wzór Wersalu… To zaś wymagało zatrudnienia mającego odpowiednie umiejętności architekta. Idealnym okazał się niejaki Philipp Joseph Jenisch. Zaczynał się rok 1704, gdy Jenisch podekscytowany, ale i zarazem niepewny reakcji księcia, zreferował mu swój plan nowej budowli. W myśl koncepcji powstać miała centralna część, do której dobudować należało wschodnie i zachodnie skrzydło. Obydwa wysokie, wyposażone w rogowe wieże. Mimo zapału Jenscha prace jednak nie ruszały; skarbiec Eberharda może nie świecił pustkami, ale jednak takiego wydatku nie mógł dźwignąć. Latem tego roku prowadzono więc wyłącznie prace w obrębie skrzydeł. Nie przeszkodziło to jednak księciu na znalezienie… nazwy dla swej nowej rezydencji i 11 maja 1705 r. ogłosił wszem i wobec, że jego powstająca siedziba otrzymuje nazwę „Ludwigsburg”.
Minął kolejny rok. Gdy kierownikiem budowy wybrano nadwornego architekta Johanna Friedricha Nette, ten ślęcząc nad planami wpadł na pomysł uczynienia z niego trójskrzydłowej konstrukcji. W górę zaczął się piąć ogromny budynek główny i pawilon dla myśliwych, w którym planowano urządzać wytworne przyjęcia. Wciąż wolno postępujące prace, nie przeszkodziły wprowadzić się księciu do komnat w 1709 r.
Ale roboty wciąż trwały. Po śmierci Nette’a funkcję głównego budowniczego przejął Włoch Donato Giuseppe Frisoni, któremu zamarzyło się w 1715 r. powiększenie budynku. Do istniejących skrzydeł dodano nowe elementy. We wschodniej części zbudowano kościół, na zachodzie pojawiła się kaplica. Wkrótce kompleks wzbogacił się o teatr i okazałe sale balowe. Tyle tylko, że pałac wciąż nie spełniał swej głównej roli… Wciąż brakowało pokojów, które umożliwiałyby sprawną pracę, o wygodnych apartamentach nie wspominając.
A wracając na chwilę do wspomnianej kaplicy, to stawienie dwupiętrowego kościoła w 1716 r. rozpoczął właśnie Frisoni. Okrągła forma miała nawiązywać wprost do dawnej techniki konstruowania kościołów grobowych w czasach starożytnych. Po śmierci rodzina książęca spoczywała w przeznaczonej dla niej głównej loży, zaś członów dworu chowano w bocznych galeriach.
Budowa nowych galerii wciąż trwała, gdy na 31 października 1733 r. na rodzinę księcia padł cios.. Mający 57 lat Eberhard Ludwig Wirtemberski nagle zmarł. Tak jego trumna spoczęła w części głównej wspomnianej nekropolii, podobnie jak szczątki księcia Karola Eugena i króla Fryderyka I. Zaglądając tu warto tu skupić się na jeszcze jednym elemencie – suficie zdobionym pięknym obrazem na którym malarz Carlo Carlone przedstawił artystyczną wizję „Uwielbienia Trójcy Świętej”.
Perełki zamku Ludwigsburg
Do dziś zamek Ludwigsburg, mimo widocznej na pierwszy rzut oka barokowej stylistyki, zwraca uwagę umiejętnie wplecionymi przez architektów wstawkami zawierającymi elementy rokoko i empire. Czy może więc dziwić, że nieruchomość ta jest jednym z najpiękniej prezentujących się niemieckich pałaców? Jego wnętrza mieszczą aż 453 pokoje, a i dwa wspomniane kościoły i teatr prezentują się nad wyraz okazale.
Co więcej ze smakiem urządzano również ogrody, w których na pierwszy plan wysuwają się jaskinie skalne i sztuczne kaskady wodne.
Ten szczególny, barokowy styl najlepiej oddaje jednak pawilon myśliwski, pełen oryginalnego XVIII w. wyposażenia zamku. Ściany pokrywają tu panele ukazujące krzyż łowiecki św. Hubertusa oraz monogram samego księcia Eberharda Ludwiga von Württemberga.
Prócz tego co dnia zachwycają tutaj dwa efektownie obramowane kominy, które swoimi wysokimi lustrami znacząco wpływają na efekt przestrzenny.
Warto wiedzieć, że dziś pałac ściąga świetnie wyposażonymi placówkami muzealnymi. Sale zajmują bowiem wystawy aż trzech:
- Muzeum Porcelany – stuttgarcka placówka muzealna wystawia tutaj swoje bogate zbiory na które składają się prawdziwe skarby wykonane z porcelany, fajansu i ceramiki także z Berlina czy Wiednia. Co więcej mieści się tu siedziba działającej od 1968 r. manufaktury „Schlossmanufaktur Ludwigsburg GmbH”,
- Muzeum Mody – w starej części zamkowych zabudowań; wabi europejską odzieżą uszytą dwa wieki temu; mieści się tutaj ok. 700 kostiumów zajmujących 750 m2 pow. wystawienniczej; ułożone chronologicznie ukazują jak zmieniała się moda na przestrzeni lat,
- Galerii Barokowej – ze 150 dziełami wybitnych XVII i XVIII w. malarzy niemieckich i włoskich, tworzących głównie w epoce baroku.
W 2004 r. niemiecka poczta wydała serię znaczków, których motywem przewodnim był ukazany z lotu ptaka cały pałac Ludwigsburg. Tak uczczono 300 rocznice wmurowania kamienia węgielnego pod budowę rezydencji. W 2017 r. wydrukowano zaś całą serię znaczków z niemieckimi pałacami. Ten z Ludwigsburga znalazł się na nominale 70 centowym.
Autor tekstu: Adrian Duszyński
Zdjęcia: Flickr, Pixbay